... czyli przystanie z widokiem na Śnieżne Kotły i Zamek Czocha.
Prezes Jeleniogórskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego przekonuje, że kluby wywodzące się z tego regionu posiadają najpiękniej położone stanice w kraju. – Znajdujemy się w terenie górskim. Z przystani SKŻ Horyzont nad Jeziorem Pilchowickim widać karkonoskie Śnieżne Kotły oraz potężną Zaporę Pilchowicką. Z kolei KŻ Izery posiada bazę na Jeziorze Leśniańskim 300 metrów od słynnego Zamku Czocha - przyznał Piotr Wawrzyniak. Ostatnia powódź na południu kraju dokonała jednak sporych zniszczeń w ośrodku Horyzontu. Z pomocą pospieszyło wojsko oraz Polski Związek Żeglarski.
Jeleniogórski OZŻ jest jednym z najmłodszych lokalnych żeglarskich związków w Polsce. Gros z nich powstało po reformie administracyjnej kraju, która miała miejsce w 1975 roku (z 17 województw utworzono 49), czyli właśnie w tym roku, albo następnym.
22 kwietnia 1987 roku powołano do życia komitet założycielski, a inauguracyjne posiedzenie okręgu odbyło się w lipcu. Pierwszym prezesem został Jerzy Gołaczyński, natomiast kluczową postacią dla naszego związku jest jeden z inicjatorów jego powstania i prezes w latach 1997-2017 kapitan Stanisław Przędzielewski. To człowiek-encyklopedia jeśli chodzi o żeglarstwo, który namówił mnie, abym zrobił instruktora żeglarstwa. U nas każdy go
zna i nie ma osoby, która by go nie ceniła. Zresztą w dowód swoich dokonań w 2017 roku otrzymał tytuł „Zasłużony dla Miasta Jelenia Góra”, został także odznaczony „Medalem za Szczególne Zasługi dla Żeglarstwa Polskiego” – skomentował prezes Wawrzyniak.
Na początku w związku działało kolegium sędziów, było też wiele komisji – m. in. szkoleniowa, techniczna, młodzieżowa, żeglarstwa regatowego, turystyki, windsurfingu, a nawet budowy jachtu pełnomorskiego i wyprawy żeglarskiej Europa – Afryka. Plany były ambitne, bo rozpoczęto budowę jednostki, którą szykowano m. in. do opłynięcia tego drugiego kontynentu. Jacht miał być stalowy, zgromadzono już materiały, wypuszczone tzw. cegiełki, ale zmiany ustrojowe w kraju oraz potężna inflacja storpedowały ten projekt. Doszedł natomiast do skutku inny ambitny rejs. W 1992 roku pod patronatem króla Hiszpanii Juana Carlosa odbył się, dla uczczenie 500. rocznicy odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba, „Grand Regatta Columbus’92”. Wśród wielu jednostek znalazła się także „Panorama” z Jacht Klubu Wrocław, którą dowodził nasz kapitan żeglugi wielkiej Zdzisław Jackowski – przypomniał.
W okręgu zrzeszonych jest 10 kubów, w tym gronie działają także trzy żeglarskie drużyny harcerskie.
– Znajdujemy się w terenie górskim, mieliśmy w swoich „zasobach” nawet Wysokogórski Klub Żeglarski, ale jakiś czas temu zakończył swoją działalność. Jednak dzięki takiemu położeniu uważam, że nasze kluby mają najpiękniej położone ośrodki w kraju. KŻ Izery posiada bazę na Jeziorze Leśniańskim około 300 metrów od słynnego Zamku Czocha. Z kolei z przystani SKŻ Horyzont nad Jeziorem Pilchowickim widać karkonoskie Śnieżne Kotły oraz potężną Zaporę Pilchowicką. Akurat najwyższego szczytu Sudetów, czyli Śnieżki, nie jesteśmy wstanie dostrzec, bo zasłania ją brzeg, ale jest to niezwykle urokliwe miejsce. Szczególnie na wiosnę – w wyższych partiach gór zalega jeszcze śnieg, poniżej jest zieleń lasu, a u stóp mamy błękit, czyli wodę. Dodatkowe barwy dochodzą jesienią, bo las się zmienia, nie ma natomiast bieli. Dużo można by opowiadać, ale to trzeba najlepiej zobaczyć, bo słowami trudno oddać ten niesamowity urok – podkreślił.
Jeziora Leśniańskie i Pilchowickie to stare zbiorniki zaporowe. Pierwsze powstało we wsi Czocha na rzece Kwisie w 1905 roku, a drugie siedem lat później na rzece Bóbr. W uroczystości otwarcia Jeziora Pilchowickiego wziął nawet udział ostatni król Prus i cesarz niemiecki Wilhelm II Hohenzoller, który miał okazję podziwiać ogromną na ówczesne czasy, chociaż obecnie także robi spore wrażenie, tamę. Zapora ma 62 wysokości oraz blisko 300 metrów długości u szczytu. Żywioł znalazł jednak na nią sposób. Podczas ogromnej powodzi w 1997 roku woda doszła do korony tamy, natomiast we wrześniu ubiegłego roku już się przez nią przelała. I trudno się temu dziwić, bo zbiornik ma pojemność 50 mln m3, a zebrało się w nim blisko 55 mln. Woda zerwała ulicę, która dochodzi dołem do tamy od miejscowości Pilchowice, sporych zniszczeń dokonała także w ośrodku Horyzontu. Nie ucierpiał co prawda pomost, który znajduje się na pływakach, ale jeden budynek uległ całkowitej dewastacji, natomiast drugi, drewnianej konstrukcji, został rozebrany i obecnie schnie. Mam nadzieję, że w tym roku uda nam się postawić tzw. Bosmankę. Drugi budynek to Stasiówka, bo jego darczyńcą był Stanisław Przędzielewski – przekazał.
Ucierpiał także klubowy sprzęt. Przez rumosz wodny uszkodzona została Omega, jeden z Optimistów miał pęknięty kadłub. Reszta najmniejszych łódek wyszła z tej powodzi praktycznie bez szwanku. Trzeba je było tylko wymyć z błota. Na szczęście jedynie porysowana została nasza dzielna „Wenuska”, która ma około 50 lat i służy do prowadzenia szkoleń oraz egzaminów. Sprowadziliśmy ją z Mazur, bo Horyzont miał także swoje jachty na Wielkich Jeziorach, a do dzisiaj pływają tam dwie Sasanki. Włożyliśmy mnóstwo wysiłku i poświęciliśmy sporo czasu, aby uratować nasze mienie. Dzięki temu udało się dać drugie życie chociażby kapokom, które trzeba było wyprać, odkazić i wysuszyć. Część musieliśmy jednak spisać na straty, bo nie wszystkie zdołaliśmy doprać i poszyć – dodał.
Prezes Wawrzyniak podkreślił ogromną pomoc jaką SKŻ Horyzont otrzymał od wojska, Polskiego Związku Żeglarskiego oraz burmistrza Wlenia Artura Zycha. Nisko kłaniamy się żołnierzom 18. Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej z Warszawy. Nasza przystań znajduje się poniżej kolejowego dworca Pilchowice Zapora i gdybyśmy mieli własnymi siłami wynieść wszystko na górę, to chyba do dzisiaj kursowalibyśmy na tej trasie. Tymczasem mundurowi ustawili się w szpaler i w ciągu dwóch dni wszystko zostało przeniesione. Z kolei od PZŻ otrzymaliśmy 15 nowych kapoków oraz żagle do Optimistów i jedną kompletną łódkę. Mamy także dostać dwie używane Omegi z Trzebieży. Dla nas to nieoceniona pomoc – zauważył.
Pierwszym żeglarskim klubem w regionie był KS Turów. Wszystko rozpoczęło się w 1948 roku od…piłki nożnej. Dyrekcja kopalni w Bogatyni założyła wówczas jednosekcyjny KS Górnik Turoszów. W 1961 roku zmienił nazwę na KS Turów, a 10 czerwca 1964 roku powstała sekcja żeglarska, motorowodna i płetwonurków. W tym samym roku w klubie utworzono też sekcję koszykówki (w 2014 roku zawodnicy Turowa zostali nawet mistrzami Polski), rok później siedziba klubu została przeniesiona do Zgorzelca. To największy żeglarski klub w regionie, w którym działają również harcerze. Od początku posiadał sekcję sportową, pływano w klasach Optimist, ILCA, Cadet, Hornet i OK Dinghy. W 1974 roku na podium mistrzostw Polski w klasie 420 stanął Ireneusz Aniszkiewicz. W latach 2000. w klasie Omega z powodzeniem startował Wiesław Rączka, natomiast w klasie Optimist wiodącymi zawodnikami byli bracia Pikor oraz Dawid Poznański. Zresztą Dawid stara się obecnie odtworzyć w klubie sekcję Optimista. Przy organizacji imprez regatowych bardzo pomaga nam sędzia drugiej klasy Stanisław Sterkowicz, który zawsze chętnie służy swoją wiedzą i doświadczeniem. A Jacek Pławiak znany jest z organizacji trwających po trzy tygodnie rejsów po Grecji – zaznaczył.
Głównym akwenem tego klubu jest Zalew Niedów (zwany potocznie Zalewem Witka), czyli zbiornik zaporowy na rzece Witka o powierzchni około 180 hektarów. W sierpniu 2010 roku doszło jednak do przepełnienia zbiornika, a w konsekwencji do zerwania tamy, rozmycia zapory ziemnej oraz odcięcia Bogatyni od reszty kraju. Z tego powodu przez kilka lat utrzymywał się tam bardzo niski stan wody. A jest to świetna baza z licencjonowaną przystanią do szkoleń. Na tym akwenie odbywają się regaty o Puchar Burmistrza Zgorzelca oraz o Puchar Turowa, ale także zawody o nietypowej nazwie, jak chociażby Regaty o Czerpak Koparki czy Regaty o Lampę Górniczą – wyliczył.
W 1980 roku powstał klub Horyzont Jelenia Góra przy zakładach Simet SA. – To zakład pracy chronionej, dlatego też sporo jego członków były osobami niepełnosprawnymi, a na początku zrzeszał tylko pracowników. Też do niego należałem, jednak w 2008 roku założyliśmy SKŻ Horyzont. Byłem jednym z jego założycieli, ale bezwzględnie największe zasługi należy przypisać Zbigniewowi Rzeszutkowi, który był pierwszym komandorem. Śmieję się, że jest to mój rodzinny klub, bo się w nim wychowałem, pełniłem też funkcję wicekomandora ds. szkolenia młodzieży. Obecnie liczy 56 członków – powiedział.
Co roku Horyzont organizuje sporo imprez dla osób z niepełnosprawnościami, głównie niedowidzących.W tym przedsięwzięciu tradycyjnie wspomagają nas wolontariusze z Toyoty. Odbyliśmy nawet rejs morski na „Zawiszy Czarnym”, którego inicjatorem był kapitan Sylwester Izydorczyk. Wzięła w nim także udział, na wózku inwalidzkim, mieszkająca i pracująca w Jeleniej Górze Lucyna Kornobys, czyli wielokrotna medalistka igrzysk paraolimpijskich oraz mistrzostw świata i Europy w pchnięciu kulą. Z kolei na „Pogorii” kapitan Izydorczyk organizuje w listopadzie i grudniu rejsy dla młodzieży po Morzu Liguryjskim. Odbyło się sześć takich wypraw – zdradził.
Dwa kluby działają w Bolesławcu – Yacht Club Bolesławiec oraz UKŻ Pirat. Ten pierwszy słynął także z organizowanych w latach 90. rejsów po ciepłych wodach Grecji i Chorwacji (na południe Europy jechały pełne dwa autokary, a pływano we flotylli liczącej 11 jednostek), mocno rozwinął go nieżyjący już Zdzisław Czyżowicz, założycielem drugiego był Jakub Jakubowski. YCB miał jednak problemy z akwenami na Krępnicy. Najpierw nowy właściciel podniósł opłaty, a kiedy przenieśli się na mniejszy zbiornik, zablokowano im sprzęt, do akcji musiała wkroczyć prokuratura i policja. Ostatecznie wylądowali trochę dalej od Bolesławca na zbiorniku Trzebień Mały. A Pirat prowadzi szkolenia na Optimistach, także w klasach ILCA i Cadet. Żeglują po niemieckiej stronie na jeziorze Berzdorf. Jakub Jakubowski pomagał również dwa lata temu założyć UKŻ Hals Miłkowice, który realizuje program PGE PolSailing. Ten klub prowadzą rodzice na czele z Dominiką Domanin, organizują pikniki rodzinne, a pływają po jeziorze Tatarak niedaleko Legnicy – stwierdził.
W Bolesławcu działa harcerska Drużyna Wodna, którą prowadzi Dariusz Rataj. Piotr Wawrzyniak nie może nachwalić się swojego niezmordowanego zastępcy w okręgu, który organizuje kursy, prowadzi egzaminy i zawsze jest gotowy do pomocy. Jego żona Alina pilnuje w związku spraw papierkowych. Nie ukrywam, że w dużej mierze działam dzięki nim, bo dają mi ogromny zastrzyk energii. Wieloletnim komandorem KŻ Izery, który prowadzi szkolenia, był nieżyjący już Michał Mąkowski, a obecnie klub prowadzi Piotr Kisielewicz. Przy Izerze działa również harcerska drużyna z Lubania, którą kieruje Andrzej Waniczek. Naszym marzeniem jest przeniesienia szkolenia z Jeziora Pilchowickiego, które jest bardzo trudne do żeglowania, bo można kręcić się w koło i cały czas płynąć bajdewindem, na zbiornik Sosnówka, który znajduje się pomiędzy Jelenią Górą i Karpaczem. Na tym odkrytym akwenie, gdzie nie ma zakłóceń wiatru, nie można jednak żeglować, bo stanowi zbiornik wody pitnej – wyjaśnił.
Piotr Wawrzyniak jest prezesem jeleniogórskiego okręgu od 2021 roku (wcześniej pełnił funkcję sekretarza), czyli jedną kadencję. Kończy się ona 16 marca, bo tego dnia zaplanowano sejmik wyborczy.