Zwierzątków wszelakich mnóstwo się u nas pałęta.
Mieliśmy pieska zbłąkanego i bandę psów okolicznych na śmietniki napadających.
Latoś dyżurny wczesno poranną porą zimorodka na drucie obiektywem upolował.
Małpka też nas kiedyś odwiedziła, a lis patrolujący regularnie wodną taflę z pomostu obserwował.
Na podstryszkach pilchy - stali mieszkańcy - baraszkują. A wszędobylskie myszy niejeden sandałek obrobiły.
Był rok włochatych pająków ponoć od wschodu nadciągających. Ale takiej wizyty nikt się nie spodziewał.
Ma osiem nóg, rozmiary spore, muchami nie pogardzi - oto kątnik większy - tu w stadzie rodzinnym urzędujący:)
P.S. Nikt nie wie skąd się w tym przypadkowym terrarium znalazły.
Familia po nakarmieniu na wolność została puszczona:))