Przyszli. Nie wiadomo skąd. Sami przyszli, pływanie im się marzyło.
Trza było kolejny raz rękawy zakasać, sztormiaki z szaf powyciągać, liny naprostować, żagle wyprasować.
Po wielu dniach trudu i mozołu wbijania nauk wszelkich wąchania wiatru nauczyliśmy, bryzy rozpoznawania i fal kierunku nachodzenia.
Karni i twardzi byli, choć karki uginać musieli nikt się nie poddał. Powoli Szczury Lądowe w Majtki Pokładowe się przeobrażały by na koniec kły Wilczków Morskich wyszczerzyć.
A gdy już pokazali co umieją i radość powszechna nastała o szacunku i pokorze wiosłem przez siedzenie przypomnieliśmy. By nigdy żaden ogni Świętego Elma oglądać nie musiał.
I tak oto poszły nasze Kijanki z bajorka na szerokie wody.
Jakoś się pusto na przystani zrobiło…